Warning: file_get_contents(http://hydra17.nazwa.pl/linker/paczki/pod-grupa.cieszyn.pl.txt): Failed to open stream: HTTP request failed! HTTP/1.1 404 Not Found in /home/server314801/ftp/paka.php on line 5

Warning: Undefined array key 1 in /home/server314801/ftp/paka.php on line 13

Warning: Undefined array key 2 in /home/server314801/ftp/paka.php on line 14

Warning: Undefined array key 3 in /home/server314801/ftp/paka.php on line 15

Warning: Undefined array key 4 in /home/server314801/ftp/paka.php on line 16

Warning: Undefined array key 5 in /home/server314801/ftp/paka.php on line 17
391

wątpliwości: mógł zabić i zapewne robił to w przeszłości. Może jeśli

391

rodzinie, to ona odziedziczyła łagodne rysy matki. Jej gęste włosy,
- Och, jest ich wielu. Zbyt wielu - westchnął ciężko True. - Kilku
- A ty pewnie i tak rzucałabyś po babsku. Wbrew sobie Milla
prawdopodobnie by umarło, gdybyś zarzucił swój zawód?
Ta wielka kabura na udzie upodobniała go do jakiegoś
- Żartujesz.
puste. Ich chatka był jedyną zamieszkaną w całym długim szeregu
- Skąd masz te naczynia?
- Koniec? - zapytał Diaz.
pokoju na stoliku nocnym, razem z napiwkiem dla boya łub

zastanawiał się nad tym, co się stało z Buddym. Ale nigdy o to nie pytał. Te tematy były w ich domu tabu. Za każdym razem, kiedy ktoś ośmielił się wspomnieć o Franku albo Buddym przy Sunny, zamykała się w sobie i na długie dnie zatracała się w jakimś ciemnym, odległym świecie. - Chodź, bo zagrzeje się napój dla twojej matki. - Z uśmiechem, który wyćwiczył w ciągu lat, zaprowadził Mary Beth do namiotu, gdzie w dalszym ciągu siedzieli państwo Spearsowie. Podał wodę pani pastorowej. - Dziękuję. - Spodobało jej się, że ktoś zrobił dla niej coś miłego. - Nie ma za co. - Chase wytłumaczył samemu sobie, że musi się uspokoić, przestać zaprzątać sobie tym głowę, zapomnieć o zdenerwowaniu, któremu jego brat zawsze dawał się ponieść. To było najgorsze miejsce na roztrząsanie przeszłości. Wspomnienia dopadły go jednak, gdy zobaczył z jakim zainteresowaniem Mary Beth pyta o jego rodzinę. Przypomniał mu się zdechły kot i panie z kościoła pastora Spearsa, które usiłowały skłonić Sunny, żeby oddała dzieci, przekonując ją szeptem, że nie nadaje się na matkę. Zastanawiał się, tak jak przez całe lata, czy to nie Spears stał za ostrzelaniem ich szyldu i czy zdechły kot... Całą jego samokontrolę diabli wzięli. Z uśmiechem zwrócił się do pani Spears: - Jeżeli można, chciałbym zatańczyć z Mary Beth. - Wykluczone! - Pastor rogiem serwetki otarł z ust sos. - Skończyła już osiemnaście lat i jest na tyle dorosła, że sama może o sobie decydować, nie sądzi pan? - Znowu zaprezentował wystudiowany uśmiech. - Ona nie będzie uczestniczyła w żadnych hedonistycznych rytuałach. - Zbielały mu wargi. - To szatańska sprawka, chłopcze. - Mary Beth, siadaj - nakazała łagodnie Earlene. Mary Beth usiłowała wyzwolić dłoń z ręki Chase’a, ale chłopak trzymał ją mocno, jak w śmiertelnym uścisku. - Co ty na to. Mary Beth? Nie powinniśmy o tym decydować za twoimi plecami. Zatańczysz ze mną? Dziewczyna zawstydziła się. - Proszę cię, Chase... - Nie chcesz ze mną zatańczyć? - Nie o to chodzi, ale... - Dość tego! - syknął pastor. Uderzył rękami o stół i wstał, prezentując się w całej okazałości. Miał metr osiemdziesiąt trzy wzrostu. Wyglądał imponująco. Jego rysy były ostre, dłonie wielkie, a głos jednocześnie szeptał i grzmiał. Spojrzał na Chase’a z góry. Awantura wisiała w powietrzu. - Słyszałeś, co ona powiedziała, chłopcze. Nie chce z tobą tańczyć. - Chyba może mówić sama za siebie. W tłumie rozległ się szmer, rozmowy umilkły, kostki lodu przestały dzwonić w szklankach. Ludzie zamarli na parkiecie i nawet dźwięki starego przeboju Beatlesów umilkły, bo pianista zdjął palce z klawiatury. Chase czuł, że wszyscy na niego patrzą. Spojrzenia prawie paliły materiał wypożyczonego smokingu. Rex Buchanan, jego szef, najbogatszy człowiek w Prosperity, sędzia Caldwell, gospodarz przyjęcia i ludzie, do których mógłby się zgłosić, gdyby zdał egzamin na aplikację adwokacką - Jake Berticelli i Elliot Barnes, znani miejscowi prawnicy. Wszyscy tu byli. I patrzyli na niego. Wkrótce miał się zjawić gubernator i nowo wybrany senator. Uważaj, ostrzegał go wewnętrzny głos. Nie schrzań tego! Zbyt długo pracowałeś na to, żeby się tu znaleźć. Nie rób zadymy tylko dlatego, że temu gnojkowi wydaje się, że jest lepszy od ciebie i twojej matki. - Mary Beth, zbieraj się - nakazał cicho pastor. Spojrzał na tłum i zorientował się, że wszyscy na niego patrzą. - Earlene, chyba powinniśmy już pójść. - Dopiero, kiedy dostanę mój taniec. - Palce Chase’a wbiły się w dłoń dziewczyny. - Wykluczone, synu. Chyba nie wydaje ci się, że moja córka zatańczy z synem kobiety, która zajmuje się czarami i satanizmem... - Ugryzł się w język i odkaszlnął. Szybko ukrył złość pod maską dobrotliwej troskliwości. - Posłuchaj, chłopcze. Nie powinniśmy robić scen. To jest przyjęcie pana Caldwella i jego cudownej żony. - Obraził pan moją rodzinę - wypomniał mu Chase. - Nie chciałem. Modlę się za twoją matkę i wszystkie zbłąkane dusze, które przychodzą do niej po radę zamiast szukać prawdy naszego Pana, Jezusa Chrystusa. Każdej nocy klękam przed ołtarzem naszego ukochanego Ojca i modlę się, żeby porzuciła szatańskie praktyki i przestała oddawać hołd Lucyferowi. - Nie ma pan o tym zielonego pojęcia. - Ona ma problemy, synu. - Idź do diabła! Brigowi wystarczyło to, co usłyszał. Widział Chase’a z Mary Beth i zauważył ogień w oczach brata. Zakładał sobie pętlę na szyję. Ci ludzie z przyjemnością na zawsze przekreślą Chase’a McKenziego. Jeżeli wywoła awanturę na przyjęciu u Caldwella, może pożegnać się z karierą prawniczą w Prosperity i pewnie w Portland. Idiota. Brig podniósł się z krzesła i podszedł do brata. - Uspokój się. - To nie twoja sprawa. Brig uśmiechnął się szeroko.
na manowce?
Poddałem się.

zawyrokowała Amy. - Nie możemy przecież zamoczyć nowych

- Tak, słyszałem - odrzekł Logan, chichocząc.
przekroczone zostały granice, których nie wolno było przekroczyć.
zajmowała mi tyle czasu, Ŝe z nikim się nie umawiałam.
- Nie uważam za rozrywkę pokazów błaznów - oznajmiła wyniośle. - Zostanę z panną Fabian.
- Moglibyśmy właściwie zaczynać - rzekł Gavin, siadając na fotelu. Usiedli
Powinien przeprosić Alli.
Zamyśliła się. Jakaś fałszywa nuta zabrzmiała w jego głosie a Alli wyczuła to i
charakter słuŜbowy.
Willow usiadła na trawie, opierając się o pień drzewa.
- To są właśnie plusy posiadania własnego butiku - za-
- Może osobie w moim wieku łatwiej dostrzec sprawy, które mogą ujść uwadze milady - zasugerowała Oriana. - Zarówno ja, jak i panna Fabian zauważyłyśmy, że panna Stoneham próbuje zarzucić sieci na mojego brata, a nawet na markiza.
O kobiecie, którą zamierzał uczynić swoją żoną.
Gdy Clemency wychodziła ze wsi, było jeszcze ciepło, późne popołudniowe słońce rzucało na drogę długie cienie. Nad żywopłotem krążyły motyle, a między krzakami głogu przelatywały zięby.
porannymi rewelacjami Amy. Teraz powróciły do niego ze
- To - powiedział i dotknął jej policzka.

©2019 pod-grupa.cieszyn.pl - Split Template by One Page Love